Sława budowli.
Sława budowli pozostaje w ścisłym związku ze znaczeniem architektury w życiu człowieka i rozwoju społeczeństw. Cytowany już wybitny artysta i uczony epoki renesansu, Leone Battista Alberti, tak pisał o miejscu architektury pośród innych sztuk: „Przodkowie nasi pozostawili nam liczne i różnorodne sztuki […], które służą do tego, żeby dobrze i wygodnie żyć. Jeżeli […] znajdziesz wśród nich takie […], bez których w żaden sposób nie mógłbyś się obejść i które same przez się przynoszą ci pożytek połączony jednocześnie z przyjemnością oraz poczuciem wielkości, to z ich liczby nie możesz (jak mi się zdaje) wykluczyć architektury. Albowiem ona, jeślibyś wszystko pilnie zbadał, jest na pewno i dla celów publicznych, i prywatnych ogromnie użyteczna i niezwykle przyjemna, a pod względem godności nie najgorsza spośród najlepszych […] I to dosyć powiedziano o pożytku. Jaką rozkosz sprawia myślenie i dyskutowanie o budownictwie i jak głęboko tkwi w duszach ludzkich, widać między innymi i z tego, że nie znajdziesz nikogo, kto nie miałby jakiejś wewnętrznej skłonności do wybudowania czegokolwiek, jeśli tylko ma do tego sposobność […] Jakże często się zdarza, że chociaż zajęci jesteśmy innymi sprawami, to nie możemy w myśli i w duszy przestać wyobrażać sobie, że wznosimy jakieś budowle”. [L B. Alberti, Ksiąg dziesięć o sztuce budowania, Warszawa 1960].
Od początku istnienia społeczeństw budownictwo towarzyszyło krok w krok długiej historii rozwoju ludzkości, zmieniało się stosownie do zmian form życia. Budowla służyła człowiekowi za schronienie przed chłodem i upałem, deszczem i zawieją, przed dzikim zwierzęciem i… złym człowiekiem. Służyła mu za schronienie przed najazdem wroga, za schowek dobytku, za miejsce rozmowy z bogiem. „Nauczyli nas najwybitniejsi starożytni — pisał Alberti — że budynek jest jakby stworzeniem żyjącym [podkreślenie – A.P.] i przy nadawaniu mu ostatecznej formy należy naśladować naturę”. (L. B. Alberti)
To właśnie życie budowli, te głęboko ludzkie treści, jakie nosi w sobie architektura, są naturalną przesłanką sławy niektórych jej reprezentantek. Gwarantem zaś tej sławy -doniosłość w życiu człowieka i nierozerwalny z nim związek, a zarazem samodzielność „królowej sztuk”.
Cytowanie nie jest najpiękniejszą z manier, jednakże niektóre z syntetycznych formuł tak celnie ujmują istotę przedmiotu, że powtórzenie ich może być tylko pożyteczne. Uwag światowej sławy współczesnego historyka sztuki, Szwajcara Sigfrieda Giediona, nie sposób w tym miejscu pominąć. „Mimo że architektury nie da się oddzielić od życia jako całości – powiada on — można jednak napisać jej historię, w której byłaby traktowana jako niezależny organizm […] Architekturę mogą powołać do życia wszelkiego rodzaju warunki zewnętrzne; z chwilą jednak powstania, stanowi ona samodzielny organizm, o własnym charakterze i ciągnącej się dalej egzystencji. Wartość jej nie może być określona terminami socjologicznymi czy ekonomicznymi, którymi wyjaśniamy jej pochodzenie, wpływ zaś może rozciągać się również wówczas, gdy jej pierwotne otoczenie ulegnie zmianie lub przestanie istnieć. Architektura może sięgać poza okres swoich narodzin, poza klasę społeczną, która powołała ją do życia, poza styl, do jakiego należy”. (S. Giedion, Przestrzeń, czas i architektura. Narodziny nowej tradycji, Warszawa 1968).