Elura – Kajlasanatha.
„Kriszna radża polecił wybudować swiątynię o wspaniałym kształcie na górze Elapura [dziś Elura], Gdy bogowie przy bywając na swych niebiańskich rydwanach ujrzeli ją, zdumieni, pomyślawszy chwilę, powiedzieli do siebie «Ta świątynia Siwy zrodziła się sama, gdyż podobnego piękna nie można spotkać w dziele sztuki!» I nawet sam architekt, który ją wzniósł, uderzony jej wspaniałością, zwątpił w możliwość zbudowania podobnej: «Cudowne! Nie wiem, jak ja mogłem to stworzyć». Napis ten, wyryty na płytce miedzianej umieszczonej przy wejściu, mówi o hinduistycznej świątyni Kajlasanatha, zbudowanej na polecenie króla Kriszny I z dynastii Rasztrakuta w VIII wieku.
W Elurze nie jest to świątynia jedyna. Należy do zespołu 34 świątyń wykutych w skale: dwunastu buddyjskich, siedemnastu hinduistycznych i pięciu dżinijskich. Jest jednak spośród nich, może spośród wszystkich świątyń tego typu, najwspanialsza, najbardziej niezwykła.
Kajlasanatha – Pan Kajlasy, czyli świątynia Pana góry Kajlasa, ulubionej siedziby boga Siwy (rzeczywista góra Kajlasa, słynna również z pielgrzymek, znajduje się w Tybecie). Skomplikowana w planie i kształcie bryła budowli, wtłoczona w stromizny otaczających ją skał, imponuje niezwykłym bogactwem dekoracji: posągów, płaskorzeźbionych fryzów, słupów, portali.
Zaiste, rajska siedziba Siwy. Legenda utrwalona w cytowanym napisie, mówiąca o podziwie bogów i zdumieniu samego twórcy, niewątpliwie zadecydowała w dużej mierze o sławie świątyni. Ale nie tylko ta legenda. Sława dzieła tkwi przede wszystkim w nim samym, w geniuszu jego nieznanego twórcy. Wszak nie budowano jej w tradycyjnym rozumieniu procesu budowy: została dosłownie wyrzeźbiona w litej skale. I nie tylko jako wnętrze (takich przykładów świątyń skalnych, wydrążonych wewnątrz skały, jest na terenie Indii wiele), ale jako przestrzenny masyw architektoniczny, jako bryła. Ogromna, imponująca formą i strojną szatą dekoracji. „Budowano” ją od góry, zdejmując, odrzucając, zbędną materię skalną, jak rzeźbiarz wybiera powierzchnię marmuru, by dotrzeć do pożądanej formy, jak gdyby naturalnie w nim utajonej. Ileż lat wysiłku ludzkiego, a przede wszystkim kunsztu niewątpliwie ogromnej liczby artystów złożyć się musiało na to niespotykane, oryginalne dzieło, na ten najwspanialszy spośród „cudów Ellory”, jak nazwał tę i inne świątynie w Elurze nasz rodak, Józef Kremer.